Czy wiesz, że...

„False friends”, czyli jak ominąć językową minę?

Nie od dziś wiadomo, że „przyjaciół poznaje się w biedzie”. To oznacza, że o tym, kto jest Twoim prawdziwym przyjacielem, przekonasz się najpewniej wtedy, kiedy wpadniesz w tarapaty – prawdziwy przyjaciel będzie przy Tobie, pomoże i wesprze, podczas gdy osoba, która tak naprawdę nie zasługuje na miano przyjaciela, nagle zniknie z zasięgu wzroku, odwróci się plecami, zobojętnieje na Twoje potrzeby.

Nie inaczej jest w języku: istnieją słówka, które na pierwszy rzut oka wydają się znaczyć to samo w różnych językach – brzmią podobnie, tak że słysząc je, automatycznie wiemy, o co chodzi. Uznajemy je za naszych „przyjaciół”, bo kiedy napotykamy je w zdaniu, w końcu coś rozumiemy! Zdarza się jednak, że tacy „przyjaciele” okazują się „fałszywymi przyjaciółmi” – i wtedy właśnie zdajemy sobie sprawę z tego, że język wyprowadził nas w pole i jesteśmy w biedzie… bo mimo najlepszych chęci powiedzieliśmy coś zupełnie innego niż to, o co nam chodziło.

W miarę nauki języka polskiego na pewno poznasz sporo „fałszywych przyjaciół”. Jako ciekawostkę chcemy pokazać Ci kilka z nich. Jest wiele słówek, które są bardzo podobne w języku polskim i innych językach słowiańskich (m.in. czeskim, słowackim, rosyjskim – to języki spokrewnione z językiem polskim), a także w języku polskim i angielskim oraz polskim i włoskim. Nie zawsze można im ufać.

 

FRAJER

Wyobraź sobie taką sytuację: Jest ciepły, wiosenny marzec. Pewna Czeszka, która mówi już trochę po polsku, wybiera się na wycieczkę do Warszawy. W jednym z parków, gdzie wypoczywa podczas przerwy w zwiedzaniu, spotyka chłopaka, który wpada jej w oko. Po półgodzinnej rozmowie wie, że chciałaby utrzymać z nim kontakt, nawet więcej – chłopak jej się podoba, a że nasza Czeszka należy do kobiet odważnych, chce mu o tym powiedzieć. Sięga po słowo, którym w języku czeskim określa się przystojnego chłopaka, i mówi zalotnie: „Z ciebie to jest frajer!”. Wbrew temu, czego się spodziewała, jej wybranek nagle robi się czerwony jak burak i w pośpiechu ucieka parkową alejką…

Dlaczego? Identycznie brzmiące w języku czeskim i polskim słowo „frajer” znaczy w każdym z nich coś zupełnie innego: frajer w języku czeskim to ‘przystojniak’, ‘amant’, ‘chłopak’, a w języku polskim – ‘naiwniak, którego łatwo oszukać’…


BILION

Czy wiesz, z czym teoretycznie musieliby mierzyć się w Polsce anglojęzyczni potentaci planujący ogromne inwestycje? Na przykład z tym, by mimo różnic językowych prawidłowo wskazać kwoty, jakie mogą na te inwestycje przeznaczyć! Weźmy na przykład sporą sumę: bilion złotych. W języku angielskim istnieje słowo billion, które brzmi podobnie do polskiego bilion. Różni się tylko jedną literką w zapisie, więc można by pomyśleć, że znaczy dokładnie to samo. Nic bardziej mylnego! Angielskie billion oznacza „zaledwie” miliard, a więc nasz inwestor, mówiąc billion, byłby skłonny wydać 1 000 000 000 zł, a nie 1 000 000 000 000 zł, czyli tyle, ile zrozumiałby nieznający języka angielskiego polski rozmówca! Różnica jest niebagatelna…

Mała ściąga dla anglojęzycznych inwestorów:

1 000 000 000 000 zł = po polsku: bilion, po angielsku: trillion

(uwaga: tu też czyha niebezpieczeństwo – polski „trylion” to aż 1 000 000 000 000 000 000!)


KOLACJA

Z Anglii przenieśmy się do słonecznych Włoch… Jest wieczór po długim upalnym dniu. Pewien sympatyczny turysta z Polski po obfitującej w atrakcje wycieczce zgłodniał jak wilk. Zjadłby coś, wraca więc do hotelu i w przyhotelowej restauracji zamawia pizzę na kolację. Pizzę wybiera z menu, dorzucając po włosku: „colazione”. Kelner zdziwiony notuje, a zadowolony ze swoich umiejętności językowych turysta idzie się przebrać. Jakie będzie jego zdziwienie, gdy odświeżony wróci do stolika i nie zastanie posiłku! Za to rano przywita go zapach oryginalnej włoskiej margherity…

Z czego wynikło nieporozumienie? Polskie słowo „kolacja” jest bardzo podobne do włoskiego „colazione”. Po polsku „kolacja” to posiłek spożywany wieczorem. Włoskie „colazione” oznacza… śniadanie. Jeśli chcemy zamówić coś na kolację, musimy użyć włoskiego słówka „cena”. Podobnie jest w języku hiszpańskim.

Co ciekawe, słowo „cena” pojawia się także w języku polskim – u nas oznacza wartość danej rzeczy w przeliczeniu na pieniądze, a więc koszt: mówi nam, ile musimy za daną rzecz zapłacić.

 

GARDZIĆ

W języku rosyjskim spotykamy czasownik гордиться, który brzmi bardzo podobnie do polskiego „gardzić”, oznaczającego ‘odtrącać’, ‘lekceważyć’, ‘myśleć o kimś z pogardą’. Polak, który usłyszy to słowo od swojego rosyjskojęzycznego kolegi, może poczuć się dotknięty…     
Niepotrzebnie! Rosjanin, który go użyje, ma tak naprawdę na myśli ‘jestem z Ciebie dumny’. Nie tylko nie obraża znajomego, ale chce wyrazić swoje uznanie.

 

KWIECIEŃ

Jedną z pierwszych rzeczy, jakich uczymy się na kursie językowym dla początkujących – niezależnie od języka – są nazwy dni tygodnia i miesięcy. Pewnie każdy zauważył, że w wielu językach niektóre z tych nazw brzmią podobnie. Weźmy na przykład polski „maj” – w języku angielskim odpowiednikiem jest „May”, w niemieckim „Mai”, po francusku czy islandzku powiemy „mai” – i w każdym przypadku chodzi o piąty miesiąc w roku, gdy kwitną bzy i magnolie. Wydawałoby się, że skoro pomiędzy polskim, angielskim czy niemieckim jest nieco podobieństw w przypadku nazw miesięcy, tym bardziej znajdziemy je pomiędzy językami słowiańskimi. A jednak okazuje się, że najciemniej zawsze pod latarnią…

Wróćmy do naszej Czeszki, która w warszawskim parku straciła szansę na prawdziwą miłość. Załóżmy, że chłopak, którego niefortunnie określiła mianem „frajera”, miał na tyle duże poczucie humoru, że nie obraził się i udało im się szczęśliwie przetrwać pierwszą burzę. Zakochani postanowili umówić się na kolejne spotkanie – 15 kwietnia. Rozstali się, marząc o pięknym początku jeszcze piękniejszej miłości… Niestety nie spotkają się ponownie: oboje stawią się w umówionym miejscu, ale w innym czasie – on będzie na nią czekał 15 kwietnia, a ona na miejsce spotkania dotrze dopiero 15 maja!

Dlaczego? Otóż mimo bliskości języka polskiego i czeskiego „kwiecień” i „květen” to nie ten sam miesiąc. Polski „kwiecień” to czwarty miesiąc roku, a czeski „květen” to po polsku… maj!

 

Co z tego wynika?

Język potrafi nieźle zaskoczyć – czasem to, co wydaje nam się oczywiste, wcale takie nie jest.
Dlatego nauka każdego kolejnego języka może być przygodą z nieoczekiwanymi zwrotami akcji!

Bądźcie czujni!
LinguaCity życzy Wam jak najmniej językowych pomyłek i jak najwięcej satysfakcji w tropieniu „fałszywych przyjaciół”!

Zobacz wszystkie